No właśnie, jak to z nią jest ? Każdy chyba przeszedł etap zakochania, krótszego lub dłuższego związku, wzlotów i upadków. Jak sama nazwa "miłość" wskazuje na coś wyniosłego, ogromnego, nieskonczonego, nieskazitelnego, bynajmniej ja to tak odbieram. Można o niej mówić w nieskonczoność. Cofnę się do czasu niewiele ponad rok wstecz, kiedy pierwszy raz poczułam, że się zakochałam. Pierwsze spotkanie, pierwsza wymiana spojrzenia i myślałam, że świat się zatrzymał, a poza tym człowiekiem i jego spojrzeniem nie widzę nic innego. I ten uśmiech.. Do tej pory jak sobie przypomne o tym robi mi się ciepło na samą myśl. Miłość od pierwszego wejrzenia ? Dużo jest opinii na ten temat, ale ja wiem jedno. To jest możliwe ! Tyle marzyłam, i tyle śniłam o takiej osobie jak On. Aż w końcu jak Anioł z nieba. Nie mogłam uwierzyć, że moje marzenie się spełniło. Takiego chciałam i taki się pojawił. Za pierwszym spojrzeniem wiedziałam i pomyślałam sobie, że "On musi być mój !", a może troszkę samolubnie "On musi być ojcem mojego dziecka."
Otoczką naszej miłości nie było nic nadzwyczajnego- wspólne spotkania, oglądanie filmów, śmianie się i rozbawianie nawzajem, a w szczególności poznawanie się, oraz baaardzo dużo rozmów, wspólnej wymiany doświadczeń i tajemnic. Nie wymagałam od Niego finansowych poświadczeń naszego uczucia. Wystarczyło jak sam od siebie coś mi dał. Nigdy nie przeliczałam naszej miłości na pieniądze, czy prezęty. Nie potrzebowałam kwiatków, misiów, zakupów za które mi zapłaci, czy samochodu.. Wystarczył na prawdę jakiś drobiazg lub gest z Jego strony a ja byłam przeszczęśliwa, nie było dla mnie znaczenia ile czy za ile. Dla mnie nie miało znaczenia czy ma pieniądze, czy posiada jakieś watości materialne jak np. samochów, tak samo jak nie obchodziła mnie sytacja materialna Jego rodziny. Skupialiśmy się na naszej miłości, i ona była najważniejsza. Wiele ludzi dziwiło się, że nie jesteśmy taka normalna parą, nie wychodziliśmy na imprezy, do baru czy klubu, woleliśmy cieszyć się sobą w domu i oglądnać razem film, spędzić miło i przyjemnie popołudnie i wieczór we dwoje. Miłość, trochę zwariowana, nie zawsze odpowiedzialna, namiętna i całkowicie nas wciagnęła i zaangażowała.
Na początku są motylki w brzuchu, pędzi sie jak na skrzydłach, chce się spędzać jak najwięcej czasu z tą drugą osobą i uśmiecha na samą myśl. Ja tam mam do dziś. Nie wiem jakim cudem się to utrzymało, gdy wiele osób mówi, że po jakimś czasie przechodzi w rutynę. Ja mam nadal motylki w brzuchy i te wszytskie fikołki. A każdy wspólny seks, jest jak za pierwszym razem. Uczucie nie do opisania. Wspaniałe. Mimo tego, że jest tak pięknie i miłość trwa, z jakimś czasem pojawiają się problemy i miłość zaczyna walczyć o swoje przetrwanie. W moim związku to ja zawsze byłam strona walczącą, i zawsze ja próbowałam załagodzić konflikty, ze względu takiego, że moja miłość jest przeogromna. Twierdziłam, że nic nie zniszczy miłości jaka jest między nami. Być może się pomyliłam, ale wiele myślę czego nie napiszę, by nie zapeszyć, ale powiem jedno. Gdy dwoje ludzi sie kocha to prędzej czy później znajdą do siebie drogę. U nas w związku, zaczęło sie psuć po jakichś głupich plotkach, które On gdzieś zasłyszał. Nie mówię, nie jestem święta i sama też zepsułam dużo, ale staram się naprawić na tyle ile mogę. Nie będę się wgłebiać w problemy jakie są między nami, bo tylko ja wiem ile przeżywam i ile cierpię. Zaczęły sie kłótnie, wypominania, brak zrozumienia, i nadszarpnięte zaufanie. A bez zaufania wiadomo, ciężko jest zbudować trwałą i zdrową relację. A przecież nie chodzi o spowiadanie się z każdej minuty życia, choć i tak bywało. Od czasu poznania Jego rozbłysnęłam i wyładniałam, zaczęłam bardziej zwracać uwagę na swój wygląd, bardzo dużo się uśmiechałam. Ale jak zaczęły się problemy poszarzałam. Z zewnątrz może wyglądało, że jest okej, ale w środku cała krzyczałam. Nie wiem jak ja do tej pory sobie radzę, jeszcze będac w ciąży. Nie wiem.. Ciagle płaczę choć zdaję sobie sprwę, że udziela się to też Małej. Nie potrafię słuchac już jaka to jestem najgorsza, nie potrafię słuchac jak Facet którego darzę takim wielkim uczuciem mówi, że nie chce widziec swojego dziecka.. Nie rozumiem tego.. Dlaczego Facet kóremu tyle dałam i tyle poświęciłam odgrywa się na mnie w tak podły sposób.. ? I zostawia mnie i swoją córkę w momencie kiedy najbardziej Go potrzebujemy.. Dlaczego jestem niesłuszie o coś oskarżana ? Wiem, może też zawiniłam, ale nie jestem na tyle głupia, żeby dla 5 minut zabawy, poświęcić swój związek który dawał mi wszytsko. Nie poświęciłabym Faceta, który daje mi wszytsko, zadowala pod każdym względem dla 5 minut zabawy. Nie wiem dlaczego jak facet coś sobie wmówi to już nie ma odwrotu..
Jeśli to czytasz, mam nadzieję, że kiedyś zrozumiesz jak wiele dla mnie znaczysz, gdy zmienisz zdanie, u mnie masz zawsze otwarte ramiona. Zawsze będę Cię kochać i czekać na Ciebie, bez względu na to czy do końca życia czy nie.
Otoczką naszej miłości nie było nic nadzwyczajnego- wspólne spotkania, oglądanie filmów, śmianie się i rozbawianie nawzajem, a w szczególności poznawanie się, oraz baaardzo dużo rozmów, wspólnej wymiany doświadczeń i tajemnic. Nie wymagałam od Niego finansowych poświadczeń naszego uczucia. Wystarczyło jak sam od siebie coś mi dał. Nigdy nie przeliczałam naszej miłości na pieniądze, czy prezęty. Nie potrzebowałam kwiatków, misiów, zakupów za które mi zapłaci, czy samochodu.. Wystarczył na prawdę jakiś drobiazg lub gest z Jego strony a ja byłam przeszczęśliwa, nie było dla mnie znaczenia ile czy za ile. Dla mnie nie miało znaczenia czy ma pieniądze, czy posiada jakieś watości materialne jak np. samochów, tak samo jak nie obchodziła mnie sytacja materialna Jego rodziny. Skupialiśmy się na naszej miłości, i ona była najważniejsza. Wiele ludzi dziwiło się, że nie jesteśmy taka normalna parą, nie wychodziliśmy na imprezy, do baru czy klubu, woleliśmy cieszyć się sobą w domu i oglądnać razem film, spędzić miło i przyjemnie popołudnie i wieczór we dwoje. Miłość, trochę zwariowana, nie zawsze odpowiedzialna, namiętna i całkowicie nas wciagnęła i zaangażowała.
Na początku są motylki w brzuchu, pędzi sie jak na skrzydłach, chce się spędzać jak najwięcej czasu z tą drugą osobą i uśmiecha na samą myśl. Ja tam mam do dziś. Nie wiem jakim cudem się to utrzymało, gdy wiele osób mówi, że po jakimś czasie przechodzi w rutynę. Ja mam nadal motylki w brzuchy i te wszytskie fikołki. A każdy wspólny seks, jest jak za pierwszym razem. Uczucie nie do opisania. Wspaniałe. Mimo tego, że jest tak pięknie i miłość trwa, z jakimś czasem pojawiają się problemy i miłość zaczyna walczyć o swoje przetrwanie. W moim związku to ja zawsze byłam strona walczącą, i zawsze ja próbowałam załagodzić konflikty, ze względu takiego, że moja miłość jest przeogromna. Twierdziłam, że nic nie zniszczy miłości jaka jest między nami. Być może się pomyliłam, ale wiele myślę czego nie napiszę, by nie zapeszyć, ale powiem jedno. Gdy dwoje ludzi sie kocha to prędzej czy później znajdą do siebie drogę. U nas w związku, zaczęło sie psuć po jakichś głupich plotkach, które On gdzieś zasłyszał. Nie mówię, nie jestem święta i sama też zepsułam dużo, ale staram się naprawić na tyle ile mogę. Nie będę się wgłebiać w problemy jakie są między nami, bo tylko ja wiem ile przeżywam i ile cierpię. Zaczęły sie kłótnie, wypominania, brak zrozumienia, i nadszarpnięte zaufanie. A bez zaufania wiadomo, ciężko jest zbudować trwałą i zdrową relację. A przecież nie chodzi o spowiadanie się z każdej minuty życia, choć i tak bywało. Od czasu poznania Jego rozbłysnęłam i wyładniałam, zaczęłam bardziej zwracać uwagę na swój wygląd, bardzo dużo się uśmiechałam. Ale jak zaczęły się problemy poszarzałam. Z zewnątrz może wyglądało, że jest okej, ale w środku cała krzyczałam. Nie wiem jak ja do tej pory sobie radzę, jeszcze będac w ciąży. Nie wiem.. Ciagle płaczę choć zdaję sobie sprwę, że udziela się to też Małej. Nie potrafię słuchac już jaka to jestem najgorsza, nie potrafię słuchac jak Facet którego darzę takim wielkim uczuciem mówi, że nie chce widziec swojego dziecka.. Nie rozumiem tego.. Dlaczego Facet kóremu tyle dałam i tyle poświęciłam odgrywa się na mnie w tak podły sposób.. ? I zostawia mnie i swoją córkę w momencie kiedy najbardziej Go potrzebujemy.. Dlaczego jestem niesłuszie o coś oskarżana ? Wiem, może też zawiniłam, ale nie jestem na tyle głupia, żeby dla 5 minut zabawy, poświęcić swój związek który dawał mi wszytsko. Nie poświęciłabym Faceta, który daje mi wszytsko, zadowala pod każdym względem dla 5 minut zabawy. Nie wiem dlaczego jak facet coś sobie wmówi to już nie ma odwrotu..
Jeśli to czytasz, mam nadzieję, że kiedyś zrozumiesz jak wiele dla mnie znaczysz, gdy zmienisz zdanie, u mnie masz zawsze otwarte ramiona. Zawsze będę Cię kochać i czekać na Ciebie, bez względu na to czy do końca życia czy nie.
.` Pamiętasz mnie jeszcze? To ja... Ta,
która nie potrafi przestać Cię kochać... Ta która za cholerę nie wie,
jak ma dalej żyć, bo nie umie sobie Ciebie wyperswadować. Ta, której
zapewne nienawidzisz za to, że "zaśmieca" Ci życie jakimiś "ubzduranymi"
uczuciami... I myśli sobie, że kiedyś jej uwierzysz. Głupia jest,wiem.. Ta, która nie umie się uwolnić od wspomnień spływających po
policzkach co wieczór, gdy wszystko wraca. Ta, która udaje, że Cię
nienawidzi, ale Cię kocha... Ta, która marzy tylko o tym, byś w końcu
poczuł to samo. Jak w tych pieprzonych komediach romantycznych, gdzie
każda historia ma swój happy end i wszyscy są szczęśliwi. Ona żyje
nadzieją z dnia na dzień. Nie wie, czy przeżyje jutro.`
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz